Review from “Wolna Chata”

Murder Book - Album Cover“Jeszcze kilkanaście lat temu niewiele kapel metalowych potrafiło wznieść się na ten poziom matematycznej komplikacji muzyki, jak Neurothing. W Polsce szlaki w tych klimatach przecierał legendarny Geisha Goner, który zapewne byłby teraz kosił grubą kasę, gdyby istniał do dziś. Jakiś czas potem pojawiły się zespoły w stylu Dillinger Escape Plan, które postawiły na technikę, rytmikę i matematykę. Tym tropem poszli też panowie z Neurothing.

Szczerze przyznaję, że debiutanckiego materiału Neurothing nie słyszałem. Dobrze zapoznałem się natomiast z “Murder Book” i mimo, że nie jestem fanem takiego właśnie podejścia do metalu, to ten materiał chwycił od razu. Najpierw zwróciła moją uwagę produkcja, jako że na samych kompozycjach z początku ciężko było mi się skupić. A owa produkcja jest na wysokim, światowym poziomie. Klarowne brzmienie wszystkich elementów, nic niczego nie zagłusza i nigdzie nie ginie – w przypadku metalu nie jest łatwo o taki efekt. Od strony muzycznej mamy do czynienia z zaskakującym mariażem wszystkiego co możliwe. Na pierwszy ogień idą połamane rytmy, wszystko jest wyliczone superdokładnie i nic nie jest dziełem przypadku. Ciężkie i pokręcone gitary wtórują sekcji – zapomnijcie o metalcore i wszystkich “melodyjnych death metalach”. Neurothing zafunduje wam podróż bez cienia melodii, za to szczerą i brutalną. Wokale to zasługa Mikołaja Fajfera, który dołączył do Neurothing po osieroceniu uwielbianego przez niżej podpisanego NoNe. Widziałem gościa w akcji na żywo z NoNe i wiem, że jest to gość charyzmatyczny i bardzo sumiennie podchodzący do swoich zadań. Na “Murder Book” królują wokale brutalne, doskonale wpisujące się w resztę muzyki. Nie ma tu chwytliwych czy wpadających w ucho zaśpiewów znanych z NoNe, nie ma skandowania rebelianckich haseł z “Black Star”. Jest agresja, przemyślany podstępny atak wokalny. Warto poza tym wszystkim wsłuchać się w warstwę liryczną płyty – nie bez kozery nosi ona tytuł “Murder Book”. Przyznam, że bardzo podobny koncept na liryki miałem kiedyś podczas współpracy z pewnym zespołem, ale śmiem wątpić, czy podołalibyśmy zadaniu lepiej niż Neurothing.
Cóż, pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że zespół zdoła zwrócić na siebie uwagę nowym materiałem i dostanie od jakiejś prężnej wytwórni szansę zaprezentowania swojej twórczości szerszemu gronu słuchaczy. Z drugiej jednak strony stylistyka w jakiej obraca się Neurothing jest raczej domeną “koneserów” metalu, nie zwykłych długowłosych Kowalskich, bo takie klimaty trzeba zwyczajnie rozumieć. Przede wszystkim jednak chciałbym sprawdzić, jak zespół z takim materiałem radzi sobie na koncertach – może być to bardzo ciekawe doświadczenie. 10/10 – za klasę, muzyczną odwagę i parcie pod prąd”

author: Jakub “Naumatorrr” Milszewski, rating: 10/10
source: Wolna Chata, date: Jul 02, 2009

Leave a Reply

Neurothing @ FacebookNeurothing @ YouTubeNeurothing @ ReverbnationNeurothing @ LastFMNeurothing @ MySpace